Nawigacja

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Gawin: URE zaleca zrównoważony windfall tax i ograniczenie wzrostu cen energii

Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki w rozmowie z red. Wojciechem Jakóbikiem, portal BiznesAlert.pl, 07.09.2022 r.

BiznesAlert.pl: Są różne pomysły nowej regulacji cen energii oraz ciepła. Jak najprościej wytłumaczyć te mechanizmy? 

Rafał Gawin: Pomysłów opisywanych m.in. na forum europejskim jest wiele. Wśród nich są działania, które ograniczają administracyjnie ceny paliw np. gazu ziemnego. Takie regulacje zostały wdrożone w Hiszpanii. Ich konsekwencją jest m.in. spadek cen energii elektrycznej na rynku hurtowym, ponieważ paliwo gazowe jest wykorzystywane do produkcji energii elektrycznej w tym kraju. Inną kategorią działań jest bezpośrednia ingerencja w mechanizm stanowienia cen. W tym przypadku propozycje sprowadzają się do odejścia od mechanizmu ceny krańcowej, w której cenę na rynku wyznacza najdroższa technologia, na rzecz ceny uśrednionej. Kolejna kategoria działań dotyczy interwencji po zakontraktowaniu się rynku i dotyczy przekierowania ponadnormatywnych zysków przedsiębiorstw energetycznych do wybranych kategorii odbiorców końcowych. Ten mechanizm ma cechy opodatkowania ponadnormatywnych zysków i został wdrożony w Grecji.

Natomiast mechanizmem ochrony odbiorców, już zastosowanym w Polsce w sektorze gazu, jest pułapowa regulacja cen, w której przedsiębiorca energetyczny w rozliczeniach z odbiorcami nie może stosować cen wyższych niż ceny maksymalne określone w przepisach prawa. W przypadku powstania luki kosztowej mechanizm jednocześnie gwarantuje rekompensaty dla przedsiębiorstw energetycznych w celu pokrycia tej luki. Analogiczny mechanizm jest projektowany w sektorze ciepłownictwa. 

Ceny energii i gazu są ze sobą powiązane. 

Tak. Dlatego, że gaz jest jednym z paliw wykorzystywanych do produkcji ciepła i energii elektrycznej. Innym paliwem, jeszcze bardziej powszechnie stosowanym w Polsce, jest węgiel. Ze względu na ograniczenia dostaw gazu rosyjskiego na rynek europejski, jak również embargo na import węgla z Rosji, wprowadzane systematycznie w krajach Unii Europejskiej oraz wzrost w Unii Europejskiej wytwarzania energii elektrycznej z węgla, zwiększył się popyt na paliwa węglowe. Zwiększony popyt spowodował dynamiczny wzrost cen węgla kamiennego sprowadzanego z innych kierunków niż Rosja. Stąd też jest uzasadnienie, żeby szukać mechanizmów ochrony odbiorców podobnych do tych, które zostały już wdrożone na rynku gazu. Analogiczne mechanizmy na rynku ciepła były przedmiotem pracy Sejmu drugiego września. 

Ceny są niezwykłe. Czy mogą wynikać z czegoś więcej niż zwykłej gry popytu i podaży? 

Ceny dwóch podstawowych paliw stosowanych w energetyce na rynku krajowym i europejskim, czyli gazu i węgla, zaczynają mocno rosnąć. Pojawiają się również obawy o ich dostępność w stopniu zaspokajającym dotychczasowy popyt. Te czynniki to główne źródło problemów występujących na rynkach energii. W konsekwencji, w cenach energii są odzwierciedlane obecnie nie tylko fundamentalne czynniki kosztowe, czyli koszty paliw i uprawnień do emisji CO2, ale również koszty ryzyka związanego z ograniczeniem dostępności paliw oraz dynamiką zmian cen tych paliw. Aby poprawić sytuację na rynkach energii szukamy obecnie mechanizmów, które mają charakter interwencyjny. Są to działania mające na celu ograniczenie elementu ryzyka czy niepewności w procesie wyceny energii, jak również działania mające na celu ograniczenie popytu na energię. 

Jaką rolę odgrywają tutaj zapasy? Zmieniają się przepisy w tym zakresie. 

To zagadnienie związane z bezpieczeństwem. Chcemy mieć pewność, że paliwa wystarczy na odpowiednio długo, by móc wytwarzać energię elektryczną i ciepło z zasobów, które będą się znajdowały przy źródłach wytwórczych. Dzisiejsza ustawa zapasowa bazuje na średniej produkcji z 30 dni z poprzednich lat, a obecnie widzimy, że ze względu na ograniczoną dostępność gazu w Europie, zwiększyła się produkcja energii elektrycznej i ciepła z węgla. Stąd też bierze się większe zużycie tego surowca – źródła wytwórcze pracują z większym obciążeniem. Obowiązek zapasowy nie powinien więc odnosić się do danych z przeszłości, ale do sytuacji, którą mamy obecnie. Co więcej, zmieniona regulacja ma zachęcać do bieżącej kontraktacji paliw, ponieważ istnieje naturalna skłonność do jej odkładania ze względu na ceny paliw. Stąd wzięła się nowelizowana ustawa o zapasach. 

URE od dawna prowadzi kampanie o efektywnym zużywaniu surowców energetycznych. Apelują Państwo o oszczędność. Czy bazując na informacjach od przedsiębiorców, którzy przedstawiają założenia kryzysowe, Urząd Regulacji Energetyki zalecałby wprowadzenie oszczędności zużycia energii surowców poprzez określone regulacje w Polsce? 

Oszczędność jest pożądana zawsze. Sytuacja kryzysowa jeszcze bardziej uzasadnia podjęcie takich działań. Z naszej strony oraz ze strony innych instytucji, pojawiają się takie komunikaty. Uważam, że powinno się rekomendować i zachęcać do działania. Nasze społeczeństwo ma taką cechę, co wynika z historii, że jeśli ktoś nas do czegoś zmusza to naturalnie budzi się w nas bunt i niechęć. Zachęcanie może być bardziej skuteczne, jeśli będziemy przedstawiać realne efekty ekonomiczne danego działania, a te są znaczne. 

Różnie to wygląda w różnych krajach. Jak Polska pozycjonuje się w tej debacie? 

To dyskusja na poziomie politycznym. My, na poziomie regulatorów energii, prowadzimy różnego rodzaju analizy. Są państwa, które poszukują rozwiązań obligatoryjnych, które mają większą szansę powodzenia, jeśli są skierowane do sektora finansów publicznych. Przykładem może być oszczędność energii w budynkach administracji publicznej. 

Są sytuacje, w których nie ma już gdzie szukać oszczędności, szczególnie w przypadku gospodarstw domowych w stanie ubóstwa energetycznego. Jak wspierać takie podmioty? 

Nie ma tu jednego rozwiązania dla wszystkich. Efekt może zostać osiągnięty, jeśli będzie to pakiet różnych rozwiązań. Jest grupa odbiorców, którzy są już dziś dotknięci ubóstwem energetycznym. Mogą być to też odbiorcy, którym nie brakuje pieniędzy, ale osiągnęli już efekt maksymalnie racjonalnego użytkowania energii. Jeśli będziemy kierowali działania do tych, u których jest wciąż możliwe ograniczenie popytu na energię, to działania te powinny przyczynić się do spadku cen na rynku energii, a w konsekwencji dla każdego odbiorcy. 

Jest grupa odbiorców, która radzi sobie dużo gorzej z płatnościami za energię. Dla nich istnieje pakiet rozwiązań na przykład w postaci dodatków energetycznych. Tych rozwiązań jest wiele. 

Kolejnym działaniem może być korekta mechanizmu wyznaczania cen, o czym mówili ostatnio Pan Premier oraz przewodnicząca Komisji Europejskiej. Mamy też za wzór model, który został wdrożony na rynku greckim, czyli opodatkowanie ponadnormatywnych zysków. To kategoria działań, które nie ingerują w cenę na rynku, ale po zamknięciu rynku pozwalają na przesunięcie środków finansowych z ponadnormatywnych zysków bezpośrednio do odbiorców końcowych. Obecnie szukamy rozwiązań, które są ingerencją w rynki energii i być może nie są idealne, ale sytuacja uzasadnia ich wprowadzenie. 

Czy takie rozwiązanie miałoby uzasadnienie w Polsce? 

Jestem przeciwnikiem ingerowania w mechanizmy rynkowe, ale mam głębokie przekonanie, że obecny kryzys taką ingerencję uzasadnia. Celem interwencji będzie rozłożenie w czasie tej dużej dynamiki zmian cen energii po to, żeby nie było znaczących konsekwencji dla odbiorców końcowych i dla gospodarki. URE rekomenduje interwencję nazywaną opodatkowaniem nadmiernych zysków w połączeniu z wprowadzeniem pułapowej regulacji cen, czyli ograniczonym wzrostem cen energii dla odbiorców korzystających z regulowanych taryf. Jestem jednocześnie przekonany, że w sektorze energetyki potrzebne są inwestycje, więc chodzi o to, żeby tylko niezbędna nadwyżka rynkowa mogła wrócić do odbiorców. W tych rozwiązaniach musi być zachowana równowaga pomiędzy interesem odbiorców a interesem przedsiębiorstw energetycznych, a w konsekwencji gospodarki, przy jednoczesnym uwzględnieniu i zapewnieniu możliwości sfinansowania takiej interwencji. 

Te rozwiązania powinny być tymczasowe. Czy w chwili obecnej da się wywróżyć, jak długo ma trwać interwencja, aby rynek mógł wrócić do równowagi? 

Obecnie ciężko jest powiedzieć co może wydarzyć się na rynku w perspektywie dwóch czy trzech miesięcy. Okres zimowy będzie zapewne trudnym czasem, już teraz jest trudno. Z punktu widzenia regulacyjnego widzę uzasadnienie do wprowadzania mechanizmów, które mają wymiar mniej więcej 12-miesięczny. Kryzys charakteryzuje się bardzo dużą dynamiką, a w szczególności kryzys wywołany czynnikami geopolitycznymi. Zastosowane mechanizmy powinny być jednak elastyczne, po to, żeby ewentualnie móc przedłużyć ich obowiązywanie bez niepotrzebnych utrudnień. 

W przestrzeni medialnej pojawiają się komunikaty na temat kilkuset procentowych podwyżek cen energii i ciepła w przyszłym roku. Gdyby uruchomić Excela i popatrzeć na sytuację w chwili obecnej, o ile procent wzrosłyby ceny w taryfach w przyszłym roku? 

Każdy z tych obszarów ma różną charakterystykę. Jeśli chodzi o ciepło, jego cenę determinują koszty zakupu CO2 i węgla, a także gazu w przypadku części ciepłownictwa, która jest oparta na tym paliwie. Jeżeli chodzi o gaz, jego cena bardzo dynamicznie zmienia się w czasie. Z tego względu przedsiębiorstwa gazowe cechuje duża awersja do podejmowania ryzyka cenowego. Dlatego ich oferty bazują na bieżących notowaniach cen gazu, tym samym mają charakter cen dynamicznych. Na to nakłada się proces taryfowy, w którym taryfy ciepłownicze zatwierdzamy w różnych dniach i miesiącach roku kalendarzowego. I tak – jeden przedsiębiorca otrzyma ofertę na zakup gazu po cenie 850 lub 900 złotych za MWh, a kolejny przedsiębiorca miesiąc później otrzyma ofertę o 300 zł wyższą, więc jego taryfa będzie zupełnie inna. Węgiel też nie ma jednej ceny rynkowej. Dostawcy krajowi mogą gwarantować niższe niż światowe ceny węgla dla swoich stałych odbiorców. Ale też relatywnie duża grupa ciepłowni kupuje węgiel po cenach notowanych na rynkach światowych, które to ceny są również zmienne w czasie. Jednocześnie nie jesteśmy w stanie przeprowadzić wszystkich postępowań taryfowych w ciągu jednego lub dwóch miesięcy, gdyż przedsiębiorstw regulowanych w ciepłownictwie jest w naszym kraju kilkaset. 

Tym samym w taryfach zatwierdzonych przez URE od stycznia do końca lipca br., dla węgla kamiennego średni wzrost wyniósł 17 procent, a dla gazu około 22 procent. Natomiast są taryfy, które wzrosły o 100 procent i więcej. Jest więc trudno określić uśrednioną cenę, jak również przewidzieć wzrosty cen w kolejnych zatwierdzanych taryfach. Możemy powiedzieć, tak jak komunikuje to resort klimatu, że wzrost rachunków odbiorców ciepła nie powinien przekroczyć 40 procent. Natomiast to też jest wartość uśredniona i mogą być od niej wyjątki. 

Jednocześnie kryzys unaocznił nam, że powinniśmy odchodzić od paliw, które są zależne od geopolityki. To jednak nie jest sytuacja zero-jedynkowa i nie da się odejść od razu od paliw kopalnych na rzecz OZE. To nie jest możliwe. Paliwa kopalne będą nam towarzyszyły przez jeszcze długi czas. Zwiększając udział energii odnawialnej, w coraz większym stopniu uniezależnimy się od geopolityki. Bardzo dobrze pokazuje to obecny kryzys. Natomiast aby włączać do systemu coraz więcej OZE niezbędne są inwestycje w dystrybucję.

Słyszymy z jednej strony o przedłużeniu żywotności bloków węglowych, a z drugiej strony o elektrowni jądrowej, którą chcemy przygotować w tym roku, tworząc model finansowy, który może mieć wpływ na rynek energetyki w Polsce. Jak spogląda na ten rodzaj transformacji URE? 

Jeżeli chodzi o transformację nie zmieniło się wiele. Patrząc na to systemowo, obrany kierunek się nie zmienił i nadal uważamy, że jest prawidłowy. Po pierwsze pozwoli on na uniezależnienie się od paliw, które są bardzo mocno związane z geopolityką, a jednocześnie będzie oznaczał zwiększanie udziału OZE w miksie energetycznym. Takie działania przyczyniają się do bezpieczeństwa i do stabilizacji cen. Pojawia się jednak pytanie o sposób osiągnięcia celów transformacyjnych: czy dziś jest on prawidłowy. W mojej ocenie, ze względu na obecną sytuację geopolityczną, powinien on ulec korekcie. Unia Europejska wywierała ogromną presję na szybkie odejście od paliw kopalnych, ale obecna sytuacja pokazuje, że trudno zakładać pewność dostaw i stabilizację cen w oparciu o monokulturę paliwową, w dodatku w sytuacji, gdy paliwa zapewniające bezpieczeństwo dostaw pochodzą w dużej części z jednego kierunku dostaw. Oparcie się na monokulturze technologicznej czy paliwowej jest bardzo niebezpieczne. Dlatego dynamika odejścia od paliw kopalnych powinna ulec zmianie i być rozłożona w czasie. Istotne dla bezpieczeństwa jest jednak zapewnienie różnorodności technologicznej wytwarzania energii, jak również dywersyfikacji kierunków i źródeł dostaw tych paliw. Taki projekt został zrealizowany chociażby w sektorze gazu w Polsce. 

Czy URE w jakiś sposób odnosi się do planów rozbudowy atomu? 

Atom wypisuje się w wielokulturę technologii paliwowych służących do wytwarzania energii elektrycznej i ciepła. Wprowadzenie kolejnej technologii na rynku krajowym jest uzasadnione. Jeżeli nastąpi kryzys na rynku któregoś z obecnie wykorzystywanych paliw, atom da nam szansę na ich zastąpienie. Projekty wielkoskalowej energetyki jądrowej są długoterminowe i realizowane przez wiele lat. Jednak nie oznacza to, że ich realizacja nie ma sensu. Wiele państw takie projekty ma i z nich nie rezygnuje. Są też takie, które wycofały się z elektrowni jądrowych, a teraz do nich wracają, jak na przykład Japonia.

 Czy obecny kryzys energetyczny wpływa na prognozę luki energetycznej przygotowaną przez URE? 

Nasze analizy są oparte na danych, które dostajemy od przedsiębiorstw energetycznych. Szacowana luka energetyczna jest wynikiem właśnie takich badań. W najbliższym czasie badanie to zostanie powtórzone, a jego wyniki uaktualnione. 

A co ze stabilnością energetyki węglowej? W ostatecznym rozrachunku to ona daje nam 70 procent i przez jakiś czas, może dawać jeszcze więcej. Słyszmy jednak o przestojach i problemach nowych bloków węglowych, czy przedsiębiorcy sygnalizują niepewność? 

Jednostka wytwórcza w Jaworznie to nowy blok, który ma prawo na początkowym etapie funkcjonowania działać z przerwami technicznymi. Z informacji publicznych przedstawianych przez przedsiębiorstwo energetyczne wynika, że problem z blokiem w Jaworznie ma charakter techniczny. Poprosiliśmy spółkę o wyjaśnienia, jednak jest za wcześnie żebym mógł ocenić tę konkretną sytuację. Zdarzają się też sytuacje, w których niedostępność jednostek wytwórczych wynika z warunków eksploatacyjnych, spowodowanych obecną sytuacją na rynku paliw. 

Tej zimy będzie ciężej, ale apokalipsy nie będzie? 

Obszar węgla i bilans paliw są poza naszą regulacją. Bazując na publicznie dostępnych informacjach, można wnioskować, że nie będzie problemu z dostępnością węgla. Z naszej strony monitorujemy utrzymywanie przez spółki obowiązkowych zapasów węgla. Na 15 maja br. sytuacja nie wyglądała krytycznie. Natomiast regulacja dotycząca zapasów obowiązkowych określa różny poziom tych zapasów w poszczególnych okresach roku. Planujemy powtórzyć kontrolę poziomu zapasów i zbadać ich stan na dzień 15 września. Zapasy te badamy również na bieżąco, ponieważ jeżeli nastąpi ich ubytek, przedsiębiorca jest zobowiązany nas o tym powiadomić. 

Data publikacji : 07.09.2022

Opcje strony

do góry