Nawigacja

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Wolny rynek energii - rozbijać czy konsolidować?

Wywiad z Prezesem URE, dr. Leszkiem Juchniewiczem, dla magazynu "Ekopartner", kwiecień 2006

Ile jest przestrzeni dla wolnego rynku w dziedzinie wytwarzania i handlu energią

 - rozmowa z Prezesem Urzędu Regulacji Energetyki,  dr Leszkiem Juchniewiczem

 

Panie Prezesie, czy wywiązujemy się z obowiązku udziału energii ze źródeł odnawialnych w ogólnym bilansie produkowanej energii?

Tak, w 2005 ten udział powinien wynosić 3,1%, a my wyprodukowaliśmy 3,7% energii odnawialnej. Było to możliwe z dwóch powodów. Po pierwsze ujmujemy w bilansie duże elektrownie wodne powyżej 50MW – chociaż wiemy, że tak dużych źródeł Unia nie zalicza do odnawialnych. Ale z hydroenergetyki pochodzi 2,1 TWh na łączną wartość 3,51 %.

De facto mamy sytuację, w której 2/3 energii odnawialnej to energia wodna,zaś 1/3 pochodzi z pozostałych źródeł. Drugim istotnym kontyngentem jest energia wyprodukowana ze współspalania w elektrowniach systemowych, gdzie obok węgla spalane są zrębki czy też odpady drzewne. I chociaż nie powinno tak być, współspalanie pomaga nam w realizacji celu indykatywnego,jakim jest osiąganie poziomu udziału OZE. Ponieważ dopuszczono taką możliwość, w 2005 roku wyprodukowaliśmy w ten sposób 877MWh, prawie 0,1 TWh. Kiedy zsumujemy 2,1% z hydroenergetyki i 0,9% ze współspalania, to uzyskujemy prawie 3% na  3,51% wyprodukowanej ogółem energii odnawialnej. Z tego wynika, że pozostałe źródła odnawialne produkują znikomą ilość energii, mieszczącą się raczej w granicach błędu statystycznego tj. 0,5%. Bez współspalania biomasy nie osiągnęlibyśmy celu indykatywnego i udziału OZE w strukturze udziału energii.

 

 Czy energia odnawialna jest w dalszym ciągu droższa od konwencjonalnej?

 

Jaka jest rzeczywiście cena tej energii, zależy od tego jak kształtują się jej składowe - jest ona bowiem ceną dwuskładnikową. Zawiera cenę energii jako takiej, tzw. „czarnej energii”, ale także świadectw majątkowych wynikających ze sprzedaży certyfikatów obowiązujących od ubiegłego roku. Trzeba wziąć pod uwagę obydwa przychody, odnieść do łącznej produkcji w okresie całego roku, wtedy dopiero otrzymamy wynikową cenę energii, inaczej rozrachunkową, wynikającą z podzielenia wielkości produkcji i przychodu. Nie mamy zakończonego cyklu rozliczania świadectw. Do 31 marca posiadacze mają przedstawić do umorzenia potwierdzenie, że taką energię kupili. Prognozowaliśmy, że ok. 120 zł wyniesie cena energii tzw. czarnej, a świadectwo wytwarzania może kosztować nie więcej niż 240 zł. Tymczasem świadectwa są notowane na giełdzie, dzięki czemu uruchomiony zostaje drugi strumień przychodów dla OZE. Zestawienie pierwszej sesji z 28 grudnia 2005 r. pokazuje, że cena wynosiła 175 złotych, ale już 8 marca 2006 r. było to 197,2 zł, a więc cena ta rośnie i im bliżej będziemy daty rozliczenia praw majątkowych, tym będzie wyższa.

Na dzień dzisiejszy wydaliśmy koncesje 600 podmiotów na wytwarzanie energii z OZE. Wszystkie mają złożyć sprawozdania do końca marca tego roku. Dotychczas wpłynęło do nas 140 sprawozdań. W tym, w 90% z elektrowni wodnych, dodatkowo 2 sprawozdania z elektrowni wiatrowych. Na tej podstawie oraz wybranej próbie losowej 5 przedsiębiorstw posiadających elektrownie biogazowe i 10 przedsiębiorstw  małych elektrowni wodnych możemy powiedzieć szacunkowo, że średnia cena za 1 MW energii z biogazowni wynosi 261 zł, energii wiatrowej 194 zł, energii wodnej 245 zł. Podkreślam, to są dane szacunkowe. Ostatecznymi cenami wyprodukowanej energii odnawialnej w 2005 roku będziemy dysponowali w II kwartale tego roku.

 

 

Jaka będzie sytuacja w momencie uwalniania rynku energii w lipcu 2007 roku?

 

Generalnie mamy sytuację niesprzyjającą rozwojowi konkurencyjności, bowiem ustawodawca nałożył, w rzeczywistości na odbiorcę końcowego, wiele różnych obowiązków, ograniczając jednocześnie swobodę jego wyborów. Jeśli ja mam kupić energię, w której musi mieć określony udział energia odnawialna i z kogeneracji, to ta przestrzeń dla wolnego rynku się kurczy. Dodatkowo dochodzą kontrakty długoterminowe w energetyce zawodowej z lat 1994-98, które trzeba rozliczyć. Innymi słowy, spółki dystrybucyjne  muszą mieć w swoim portfelu określony udział zakupów – na dziś to jest 40% energii. Jeśli zsumujemy te obowiązki: 40% z KDT, 3,5% z OZE, 12,4% z kogeneracji – to już daje nam 56% energii wyłączonej z zasad konkurencji! Polska charakteryzuje się scentralizowanym systemem elektroenergetycznym, mamy ograniczenia systemowe wynikające ze względów czysto sieciowych – mamy tzw. mustruny („must run”) , czyli elektrownie, które muszą pracować

(np. elektrownia Dolna Odra czy Ostrołęka), w przeciwnym wypadku do północnych obszarów kraju nie dopłynąłby prąd). Wobec tego czasem trzeba wyłączyć inne elektrownie...

Nie bardzo wiemy jak będzie wyglądał rynek w 2007 roku. Jeśli w kraju nie zostaną przeprowadzone pewne radykalne działania tzn. likwidacja kontraktów długoterminowych czy też wyodrębnienie OSD, to....

 

No właśnie, jak to ma być z OSD?

 

Nikt tego dobrze nie wie. Po 30 czerwca 2007 roku każdy odbiorca indywidualny będzie mógł kupować energię u kogo chce. Aby ten postulat można było spełnić, trzeba wyodrębnić tzw. OSD (operatorów systemów dystrybucyjnych), a więc podzielić przedsiębiorstwa energetyczne, które dziś integrują obrót i dystrybucję. Wyodrębnienie z nich części „z drutami” spowoduje, że powstaną przedsiębiorstwa, które będą dla nas transportować energię, którą sobie zakupimy w dowolnym miejscu.

Aktualny program rządowy zakłada, że nastąpi to według zasad określonych przez Ministra Skarbu w porozumieniu z Ministrem Gospodarki. Póki co, tych zasad nie ma – a więc jesteśmy nieprzygotowani...

 

Czy tylko Polska ma problemy z urynkowieniem energetyki?

 

Konkurencja w dziedzinie energetyki w ogóle nie wygląda najlepiej – to temat stosunkowo młody, poza tym jest to obszar na którym od lat działają tzw. naturalni monopoliści. Kraje członkowskie preferują energetyki narodowe, nie chcą dopuszczać konkurencji, nie budują połączeń transgranicznych. Paradoks w Polsce również polega na tym, że chcemy jeździć dobrymi samochodami, najlepiej zagranicznymi, ale jak mamy kupować energię, to musi być ona polska, nawet jeśli jest to bardzo droga energia, bo - wmawia się nam - że od tego zależy nasze bezpieczeństwo. Ja, jako konsument burzę się przeciwko takiemu stanowisku. UE gwarantuje nam swobodny przepływ idei, kapitału i ludzi....Polityka energetyczna UE nie jest nam „w smak”, bo jest ona adresowana przede wszystkim do krajów lepiej rozwiniętych, bogatych, które trzeba zobowiązać do oszczędzania energii.

 

Polska gospodarka jest bardzo energochłonna, a energochłonne przemysły wymagają taniej energii. Czy rozwiązaniem prowadzącym do obniżenia kosztów mogłaby być energia atomowa?

 

Energochłonne przemysły powinny być wyprowadzone z tych krajów, w których energia jest droga i alokowane tam, gdzie jest tania, np. na Ukrainie czy w Rosji. W Polsce na początku lat 90-tych doprowadzono do zaniechania budowy elektrowni jądrowej. Dziś możemy tylko żałować, że straciliśmy już kilkanaście lat....

 

Czy w ten sposób moglibyśmy podnieść konkurencyjność naszej gospodarki?

 

Energetyka atomowa jest pewną koncepcją. Taką koncepcję przyjęli i konsekwentnie realizowali Francuzi, począwszy od lat 50-tych aż do dzisiaj, bez względu na zmiany polityczne i rządzące ekipy.

Koszt budowy elektrowni jest duży, natomiast stosunkowo niskie są koszty zmienne wytwarzania energii. Niedrogie, w stosunku do ilości wyprodukowanej energii jest paliwo.

Ten temat został podjęty na nowo przez Zespół do spraw Polityki Energetycznej. W ubiegłorocznym dokumencie rządowym ”Polityka energetyczna Polski do 2025 roku” zapisaliśmy, że trzeba podjąć dyskusję i mieć w planie taką budowę. Taka elektrownia rzędu paru tysięcy MW byłaby istotnym elementem polskiej gospodarki energetycznej i służyłaby energochłonnych przemysłom, takim jak Huta Aluminium Konin, Huta Łaziska, Korund i wiele innych. Nie wolno natomiast przeciwstawiać tej koncepcji energetyce odnawialnej – potrzebujemy i jednej i drugiej. W Polsce energia będzie drożała i wyrównywała z poziomem cen w UE – już dziś nominalnie kosztuje tyle co w „starych” krajach UE, inny jest  natomiast parytet siły nabywczej. Cena energii liczonej parytetem siły nabywczej jest w Polsce co najmniej trzy razy droższa niż w tych krajach. W Polsce takie rozwiązanie byłoby korzystne ze względu na bilans energetyczny, bo jak wiadomo gazu i ropy mamy niewiele...

 

Na szczęście mamy węgiel.

 

No tak, ale ten węgiel trzeba nowocześnie przerabiać. Nasze źródła wytwarzania energii opalane węglem mają bardzo niską sprawność wytwarzania, na poziomie 36%. Dla niektórych węgiel jest synonimem przestarzałej gospodarki, ale zapewnia nam bezpieczeństwo energetyczne, skoro ponad 90% energii pozyskanej mamy właśnie z węgla  kamiennego i brunatnego. Tyle tylko, że węgiel trzeba gazyfikować aby elektrownie pracowały ze  z większą sprawnością . Nieefektywne technologie trzeba zastąpić nowymi i to jest zasadniczy problem.

 

Energooszczędność jest integralnym składnikiem polityki energetycznej UE...

 

Do mnie przemawia hasło Komisarza Andrisa Piebalgsa, że ...”każda energia nie wytworzona, to energia niezapłacona, ... nie ma bowiem ani kosztów transportu, ani kosztów paliwa”. Taniej zaoszczędzić 1kWh energii niż ją wyprodukować. Oszczędzanie energii ma kolosalne znaczenie! W UE oszczędzanie zmniejsza zależność od importu.  A zależność krajów UE od importu surowców energetycznych jest ogromna – współczynnik importochłonności wynosi 90%. Oszczędności jakich można dokonać sięgają kilkudziesięciu mld euro rocznie! Efektywność energetyczną, czyli ustalanie relacji między niezbędnym wkładem energii elektrycznej a efektem produkcji, można stale poprawiać.

 

Czy my w Polsce mamy jakieś konkretne pomysły na oszczędzanie energii? Do 30.06.2007 państwa członkowskie mają przedstawić tzw. EEAP czyli plan działania dla zwiększenia wydajności energetycznej.

 

Tak naprawdę idzie o to, by zmniejszyć zużycie energii w naszej gospodarce, ale 75% energii zużywają w kraju odbiorcy przemysłowi łącznie z rolnictwem. Jednak to pytanie powinno być skierowane raczej do Ministra Gospodarki aniżeli do mnie. Trzeba mieć jakąś koncepcję, trzeba przełamywać pewne nawyki i przyzwyczajenia. A w Polsce nie przywiązuje się do tego zagadnienia dużej wagi i jest to błąd zasadniczy. Oszczędność energii ma konkretne wymiary ekonomiczne i ekologiczne - do czego zobowiązują nas choćby zapisy protokołu z Kyoto, Handel Emisjami, czy dyrektywy unijne. 

 

Jak my, jako odbiorcy indywidualni, możemy zaoszczędzić na poborze energii ?

 

Mówi się o małej elastyczności cenowej energii elektrycznej, czyli, że odbiorcy indywidualni nie reagują na zmiany cen. A ja się pytam, jak oni mogą reagować, skoro ceny zmieniają się raz w roku? Ludzie zaczną przywiązywać wagę do swojego zużycia energii wtedy, gdy ceny z rynku hurtowego przeniosą się na nich jako odbiorców, tzn. gdy cena będzie wzrastać proporcjonalnie do zapotrzebowania na energię, a więc w momencie szczytu dziennego kiedy ta cena będzie wyższa, klient natychmiast odnotuje, że pranie w tych godzinach kosztuje drożej. Aby wprowadzić takie rozwiązanie potrzebny jest system prognozowania cen i oczywiście liczniki, według  naliczania godzinowego zużycia.

 

jaki wpływ na oszczędzanie energii będzie mieć liberalizacja rynku energii

 

Trzeba zmienić rachunek w energetyce. Sektor z pewnością będzie się burzyć i nie będzie chciał zmienić sposobu swojego postępowania. Oszczędzanie energii nie jest w interesie naturalnych monopoli. A w związku z nowym programem rządowym energetyka łapie teraz  „wiatr w żagle” – zamiast rozbijania monopoli zapowiadane są konsolidacje… Mówi się przecież o dwóch, trzech grupach energetycznych. Mam ochotę zapytać dlaczego nie cofniemy się od razu do Wspólnoty Energetyki Węgla Brunatnego,  bo wtedy mielibyśmy jedno przedsiębiorstwo z 5-cioma okręgami. Na szczęście dla nas, w obecnej sytuacji nie zezwoli na takie praktyki Unia Europejska. Wmawia się nam jednak, że dzięki utworzeniu dużych grup energetycznych będziemy mieli zapewnione niskie ceny. Będzie niestety wręcz odwrotnie. I tu jest ukryta pewna sprzeczność, a program rządowy nie pokazuje jak tę sprzeczność rozwiązać....

 

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Agnieszka Oleszkiewicz

Data publikacji : 24.03.2006
Data modyfikacji : 27.03.2006

Opcje strony

do góry