Nawigacja

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Nowy szef URE specjalnie dla wnp.pl o swoich planach wobec rynku

Z Markiem Woszczykiem, prezesem Urzędu Regulacji Energetyki rozmawiał Ireneusz Chojnacki; portal wnp.pl (Wirtualny Nowy Przemysł), 01.06.2011 r.

Jaką politykę regulacyjną będzie Pan prowadził wobec elektroenergetyki, gazownictwa i ciepłownictwa? Czego te sektory mogą się po Panu spodziewać w najbliższej i dalszej przyszłości?

- Zamierzam opublikować jesienią strategię regulacji, która będzie określała kierunki i sposób prowadzenia regulacji w odniesieniu do wszystkich regulowanych rynków. Regulacja w praktyce realizuje się poprzez stosowanie dopuszczalnych środków prawnych, jest zatem niewątpliwie uwarunkowana przez otoczenie prawne, w którym regulator i regulowani działają. Jest też oczywiście uwarunkowana przez specyfikę regulowanej branży.

Koncentrowanie się jednak wyłącznie na "tu i teraz" w sytuacji, gdy otoczenie prawne ulega i będzie ulegać zmianie (III pakiet, pakiet energetyczno-klimatyczny) a otoczenie ekonomiczne i technologiczne stawia kolejne wyzwania, nie jest racjonalne.

Strategia ma przede wszystkim wskazywać podstawowe kierunki i dominujący sposób działania regulatora w horyzoncie długookresowym, po to m.in., by rynki regulowane działały w możliwie najbardziej przewidywalnym środowisku regulacyjnym. Gwarancją tej przewidywalności jest przy tym właściwy status niezależnego organu, który, jak zakładam, zgodnie z przepisami wspólnotowymi, prezes URE uzyska, gdyż inaczej publikowanie strategii regulacyjnej miałoby ograniczony sens.

Jest jednak kilka konkretów, o które nie sposób nie zapytać, a pierwszy z nich to sprawa uwolnienia cen prądu dla gospodarstw domowych. Uwolni Pan te ceny, czy nie?

- Chciałbym dokończyć trwający proces liberalizacji rynku energii elektrycznej, ale w sposób odpowiedzialny to znaczy taki, który powoduje, że w momencie całkowitego uwolnienia cen spod regulacji gospodarstwa domowe, czyli uczestnicy rynku energii elektrycznej o najsłabszej pozycji negocjacyjnej, będą się czuć bezpiecznie, nie będą bezbronne wobec sprzedawców, będą wiedzieć i rozumieć, czego się spodziewać. Jeszcze pod kierownictwem prezesa Mariusza Swory urząd przygotował mapę drogową uwolnienia cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych i zamierzam ją nadal konsekwentnie realizować.

Jakie są zatem warunki uwolnienia cen prądu dla gospodarstw domowych?

- Aby możliwe było uwolnienie tych cen, konieczne jest wprowadzenie instrumentów realnej ochrony odbiorców wrażliwych, uregulowanie kwestii tzw. sprzedaży awaryjnej i zagwarantowanie odbiorcy w gospodarstwie domowym prawa do zawarcia umowy kompleksowej po zmianie sprzedawcy. Ochrona odbiorców wrażliwych to kwestia realizacji przepisów wspólnotowych.

Sprzedaż awaryjna to z kolei nie jest tylko zagadnienie teoretyczne, bo na przykład Węgrzy na początku tego roku mieli z tym problem, gdy zbankrutował jeden ze sprzedawców na rynku gazu. Sprawa umów kompleksowych jest zaś o tyle istotna, że dziś po zmianie sprzedawcy z reguły rozdziela się umowy kompleksowe na umowy sprzedaży i umowy dystrybucji, a to ogranicza korzyści ze zmiany sprzedawcy, bo przy dwóch fakturach opłaty manipulacyjne są wyższe.

Wymienione sprawy traktuję jako warunki krytyczne, niezbędne do spełnienia, by odpowiedzialnie rozważać uwolnienie cen dla gospodarstw domowych. Podkreślam jednak, że warunkiem podstawowym - ustawowym! - jest odpowiedni poziom konkurencji na rynku detalicznym. Zatem, przed podjęciem takiej decyzji wymagane będzie jeszcze sprawdzenie, jakie efekty praktyczne wywołują zmiany regulacji. Nie jestem w stanie zadeklarować jak długo jeszcze potrwa osiągnięcie sytuacji umożliwiającej pełne uwolnienie cen prądu, ale na pewno to jeden z priorytetów.

Wszystkie wymienione przez Pana warunki konieczne do uwolnienia cen prądu wymagają zmian w prawie, a to nie od Pana zależy.

- To jest prawda - prezes URE nie dysponuje przecież inicjatywą legislacyjną. Mogę jednak zapewnić, że będę zabiegał o jak najszybsze wdrożenie postulowanych rozwiązań. Polskie prawo powierza prezesowi URE podjęcie decyzji o uwolnieniu cen, jednak w praktyce - jak zresztą wskazuje dotychczasowy przebieg procesu liberalizacji rynkowej - aby zaistniały warunki to umożliwiające, wymagane jest współdziałanie z wieloma interesariuszami, w tym z rządem i parlamentem.

Prezes URE jest zatem w przypadku takiej decyzji swoistym jej powiernikiem, a powinna ona zapaść w trybie szerokiego consensusu. Nie wyobrażam sobie, by znowu mogło dojść do sytuacji cofnięcia decyzji o uwolnieniu cen. Dlatego proces ich uwalniania musi być prowadzony szczególnie odpowiedzialnie, tak by dać odbiorcom pełne poczucie bezpieczeństwa funkcjonowania w warunkach cen nieregulowanych (w szczególności np. poprzez prawnie gwarantowaną ochronę odbiorców najuboższych). To zadanie nie dla samego regulatora, ale dla wszystkich organów państwa mających wpływ na politykę energetyczną.

Do 3 września 2012 roku musi zapaść decyzja, czy Polska wdraża inteligentne opomiarowanie, czy nie. Jeśli decyzja będzie na tak, a do tego czasu nie będzie ochrony odbiorców wrażliwych to jaki sens będzie miało wdrażanie inteligentnego opomiarowania?

- Nie mam wątpliwości, że przy rynku częściowo regulowanym w zakresie cen energii trudno o maksimum korzyści z wdrożenia "smart meeteringu", a właściwie ze "smart gridu", bo mówiąc o tzw. inteligentnym opomiarowaniu należy pamiętać że to ważny, ale nie jedyny element infrastruktury inteligentnej sieci. Warunki częściowej regulacji cen nie oznaczają jednak w żądnym razie, że realizację idei smart grid należy odłożyć do momentu pełnego ich uwolnienia, gdyż wiele spośród korzyści, jakie wiążą się z inteligentnym opomiarowaniem, może być uzyskiwanych od razu, choćby przez samych OSD.

Chciałbym, żeby inteligentne opomiarowanie stało się w Polsce faktem, urząd zresztą w tym zakresie od dawna podejmuje różne inicjatywy, także w zakresie sposobu regulacji ekonomicznej przedsiębiorstw sieciowych, ale nie umiem odpowiedzieć, na ile dokończenie procesu uwalniania cen da się zgrać w czasie z wdrażaniem inteligentnego opomiarowania.

Czego mogą się spodziewać dystrybutorzy energii elektrycznej, ale też gazu, czy ciepła?

- Na pewno kontynuowania metod regulacji, które z jednej strony wspierają rozwój infrastruktury, ale z drugiej strony wymagają od dystrybutorów konkretnych efektów w postaci poprawy efektywności operacyjnej. Innymi słowy, wszystkie działania przedsiębiorstw sieciowych muszą mieć sens ekonomiczny. Odbiorca musi bowiem otrzymywać to, za co płaci w taryfie. Zajmuję się regulacją już kilka ładnych lat i proszę mi wierzyć, że możliwości obniżki kosztów działania operatorów są nadal spore.

Zgadza się Pan na uzgodnienia wieloletnich planów inwestycyjnych firm sieciowych, a na przykład firmy elektroenergetyczne na kilkuletnie taryfy mogą liczyć?

- Zgadzam się, że oczekiwania co do wydłużenia okresu obowiązywania taryf są zasadne, bo to oznacza stabilne ramy regulacyjne w dłuższym czasie i sprzyja realizacji strategii operatorów. Do tego, żeby to zrobić potrzebuję jednak stabilnego otoczenia prawnego i ekonomicznego, w którym funkcjonuje sam regulator i to nie do końca ode mnie zależy. W końcu to zmiany prawa często wymuszają zmiany taryf, a i sytuacja makroekonomiczna coraz mniej zależy od poszczególnych państw. Generalnie więc jestem za taryfami wieloletnimi dla operatorów elektroenergetycznych, ale nie mam w tej sprawie obecnie gotowego rozwiązania,

Obawia się Pan, że zgoda na podwyżki cen na przykład dystrybucji prądu spowoduje wzrost zyskowności dystrybutorów, ale nie będzie oczekiwanych inwestycji, bo właściciele, czyli grupy energetyczne przejmą część zysków poprzez dywidendę?

- W strategii regulacji istotnym ryzykiem są czynniki zewnętrzne, a w tym np. zachowania właścicieli dystrybutorów prądu, czy gazu. Chcąc wygenerować konkretny impuls inwestycyjny poprawiający stan infrastruktury, nie mam pewności, czy zyski wypracowane dzięki zatwierdzonym przeze mnie taryfom zostaną wykorzystane na inwestycje. Nie kwestionuję praw właścicieli do dywidendy, ale chciałbym, żeby ich polityka w tym zakresie uwzględniała strategię regulacji. Roztropna polityka właścicielska też powinna przyczyniać się do stabilizacji możliwości inwestycyjnych w sektorach infrastrukturalnych.

Jakie są Pana zamiary w sprawie liberalizacji rynku gazu, do czego jak się wydaje powinniśmy zmierzać jak najszybciej?

- Z polityki energetycznej Polski do 2030 roku wynika, że powinna powstać mapa drogowa liberalizacji rynku gazu. Ten proces już się toczy. W Ministerstwie Gospodarki pracuje specjalny zespół powołany do opracowania tej mamy drogowej, a my jesteśmy członkiem tego zespołu. W sytuacji, gdy w praktyce na polskim rynku gazu mamy monopol, już samo opracowanie mapy drogowej liberalizacji tego rynku jest dużym wyzwaniem, zwłaszcza, że jednocześnie Komisja Europejska krytykuje nas za sytuację na tym rynku. Oceniam, że liberalizacja rynku gazu będzie przebiegała co do zasady podobnie jak liberalizacja rynku energii elektrycznej, a zatem że w pierwszej kolejności zostaną uwolnione ceny gazu dla odbiorców biznesowych.

Natomiast na temat tego, kiedy to się stanie, odpowiedzieć powinna właśnie wspomniana mapa drogowa. Sądzę, że kluczowym instrumentem w procesie liberalizacji mógłby być tzw. program uwalniania gazu. Chciałbym, żeby szczegóły tego rozwiązania powstały jak najszybciej, ale podobnie jak w przypadku rynku energii elektrycznej Prezes URE nie reguluje wszystkiego. Moim celem jest promowanie konkurencji tam, gdzie to tylko możliwe, w sposób bezpieczny dla odbiorców, którzy przecież powinni być jej beneficjentami.

Wśród tych odbiorców są też odbiorcy ciepła sieciowego. Co ich, a bezpośrednio dostawców ciepła, czeka z Pana strony w najbliższym czasie?

- Obecnie w przypadku kogeneracji zatwierdzamy już taryfy oparte o benchmark cenowy, czyli średnie ceny ciepła w ciepłowniach. Odchodzimy więc w kogeneracji od zatwierdzania cen ciepła w oparciu o model regulacji stricte kosztowej i dyskusje o subsydiowaniu cen sprzedaży ciepła przez ceny prądu czy odwrotnie już nie mają większego sensu. Strategicznie zakładam ewolucyjne odchodzenie od modelu kosztowej regulacji w ciepłownictwie jako modelu nieefektywnego na rzecz modelu opartego na systemie zachęt do poprawy efektywności przy gwarantowanej ścieżce wynagrodzenia kapitału zaangażowanego w działalność ciepłowniczą. Na razie bowiem ciepłownie konkurują głównie o to, żeby nas przekonać, że dany koszt, jaki ponoszą, jest uzasadniony. To nie ma sensu i jest nieefektywne. Tymczasem także na tym rynku potrzebne jest wywołanie pewnego impulsu proinwestycyjnego.

W ciepłownictwie, gdzie choć wskaźniki dekapitalizacji majątku wyglądają może nieco lepiej niż w elektroenergetyce i gazie, to nie znaczy, że są dobre - ok. 70 proc. umorzenia majątku i niska intensywność inwestowania skłaniają do spojrzenia na ten sektor z perspektywy bezpieczeństwa zaopatrzenia w ciepło. Oczywiście mówimy tu o firmach o zacznie mniejszej skali niż działające na rynku gazu czy energii elektrycznej. Ich zapotrzebowanie na środki inwestycyjne też jest odpowiednio mniejsze wymiarze jednostkowym, ale zarazem mają one wyższe koszty pozyskania kapitału.

Data publikacji : 04.07.2011

Opcje strony

do góry